Każdy sam kieruje swoim życiem

31 października 2011, 11:27 · Hejcia

(odnoszę się do postów z pierwszej strony) A po co wierzyć? Każdy sam kieruje swoim życiem, żadna modlitwa nic nie wnosi.

Nie rozumiem tego, wiara w coś, co może i nawet w ogóle nie istnieje. Bóg wam obiecuje, że po śmierci będzie lepiej, wieczny raj? To dopiero po śmierci, a piekło jest na ziemi. Niby sataniści i wyznawcy innych religii są chorzy psychicznie. W tym sęk, że oni wiedzą więcej o swojej religii niż większość katolików o swojej. "Urodziłem się w katolickiej rodzinie i jestem katolikiem". A każdy wie wszystko o swojej wierze? Żałosne. Tak samo, przypadek jak niektórzy chrześcijanie do mnie z pretensjami "nie powinnaś tak wyglądać, to bóg ci dał to ciało!". Jeśli takie jest wasze myślenie (zacytuję teraz Roniego) to czemu nie nosicie habitów? Czemu malujecie włosy, paznokcie, przecież bóg takich was nie stworzył, gz. W nic najlepiej się nie mieszać. Może to jest dobrym powodem, żeby nie wierzyć w boga - "jeśli wierzysz w boga, musisz uwierzyć też w szatana". Taka prawda, więc wszyscy (odnoszę się teraz do większości chrześcijan), którzy myślą, że ateiści w przyszłości mają szansę na opętanie, to pozdrawiam. Jak może opętać kogoś coś, w czego istnienie się nie wierzy? No to już wiecie, jakie osoby są najczęściej poddawane egzorcyzmom (polecam obejrzenie Egzorcyzmów Emily Rose). No to jeszcze do pierwszego posta w tym temacie. Nic ci nie daje to, że wierzysz w boga. To, że masz krzyż na ścianie nic nie zmienia, wisi sobie jak zwykła ozdoba. To od ciebie zależy, co się stanie w przyszłości, los jest w twoich rękach, a nie jakiegoś kosmicznego wymysłu żydów 2 tys. lat temu. Poza tym, każdy jest bogiem swojego życia.

1 △|▽

  • Kasba (+1)

Komentarze (5):


Kasba
31 października 2011, 11:38

prawda jest taka, że wiarę w pewien sposób wymusza na nas rodzina, bo kiedy rodzimy się w rodzinie katolickiej to automatycznie jesteśmy katolikami, przyjmujemy chrzest parę miesięcy po urodzeniu, i nikt nas nie pyta, jaką wiarę chcemy przyjmować. jakby każdy miał wybór, to myślę, że większość byłaby ateistami po prostu. a co do opętania, to może to spotkać nawet osobę głęboko wierzącą - biskupa, księdza - chociaż tych z powołania to już jest niewielu.

0 △|▽


    Hejcia
    31 października 2011, 11:46

    Taa, z tą rodziną to mam identyczną sytuację. Zmuszają mnie do bierzmowania xD. Problem w tym, że się im to nie uda :D Jedynym ich argumentem jest "jesteś w naszej rodzinie i będziesz katoliczką, będziesz miała bierzmowanie!" Żałosne, brak słów po prostu. A z tym opętaniem, to właśnie te najbardziej wierzące osoby szatan odwiedza, tak jak powiedziałaś, może nawet opętać klechę. Pozdrawiam wszystkich głęboko wierzących.

    0 △|▽


      Fasteq
      31 października 2011, 11:49

      Z zachowaniem masz racje, ale jeżeli nie wierzysz w nic to jak my powstaliśmy? Uznajmy, że od małp, a skąd się wzięły małpy i inne stworzenia? Dla mnie ateista to człowiek nie wierzący w własne istnienie, ale ich szanuję.

      0 △|▽


        Kasba
        31 października 2011, 11:49

        u siebie mam to samo. myślę, że w tym wieku już wiele osób myśli racjonalnie i rodzina, zamiast wybierać za nas, powinna uszanować, że możemy mieć inne poglądy niż oni. chyba lepiej, żeby już ktoś był ateistą, bo w nic nie wierzy, czy kimś tam, niż z przymusu latał co niedzielę do kościoła i zgrywał wielce wierzącego, bo rodzina tak chce.

        0 △|▽


          Hejcia
          31 października 2011, 12:04

          Natura wszystko stworzyła, nie jakiś bóg. Dinozaury, wyginęły. Narodziły się małpki, przekształcały się w "bardziej inteligentne", powstali ludzie. Jezus nie był żadnym bogiem, tylko zwykłym żydem, niczym się nie wyróżniał, a to, że żydzi z tamtych czasów się czegoś nawciągali to wymyślili chrześcijaństwo, ot co. Hmm, wierzę w to co przed chwilą napisałam (jak powstali ludzie), ale nie wierze w takie rzeczy jak bóg, siły nadprzyrodzone, itp. Z resztą, po co my się produkujemy, ludzie w swoim czasie sami zmądrzeją. ^^

          0 △|▽