Ja byłem ministrantem

18 października 2011, 22:47 · Gorgoroth

Ja byłem ministrantem przez ok. 5 i pół roku.

W sumie podobało mi się to gdzieś do 10 roku życia (przez pierwsze dwa lata).Później zrobiło się ciężko, więcej lekcji(tak, nawet w czwartej klasie już musiałem się dużo uczyć).Stało się to uciążliwe, jednak wytrzymywałem.W 6 klasie zacząłem olewać wiarę, chodziłem do kościoła tylko z przymusu.Rok później zamiast do kościoła czasem chodziłem do koleżanki.

Hm, później olewałem to, aż w 2 klasie gim. twardo stwierdziłem: nie wierzę w Boga.C.D.n dobranoc.Sorka

0 △|▽


Komentarze (10):


Stanisław Skrillex
18 października 2011, 22:51

To, że w tych sprawach Jahwe, Bóg czy inni bogowie nie mieli tu na nic żadnego wpływu. I wielu innych jest tak samo. Te zmartwychwstania, krwawiące obrazy, pokazy Maryi, rany na rękach i stopach... Wszystko to bzdura, nie mamy żadnego dowodu na to.

Co do ran na rękach (pamiętam, że miało to jakąś nazwę, nie pamiętam jej), to Jezus został zraniony pod nadgarstkiem, nie w środek dłoni. Inaczej by spadł z tego krzyża. A ciągle i ciągle 'święci' mają rany na dłoniach.

0 △|▽


    madritistas
    18 października 2011, 22:51

    Ja mam 17 lat i dla mnie niedziela bez pójścia do kościoła jest dniem bez sensu. Tak zostałem wychowany, że jeżeli jest jakieś ważne święto lub niedziela trzeba iść do kościoła, a poza tym to lubię.

    1 △|▽

    • Moonspell (+1): :)

    Vilin
    18 października 2011, 22:53

    Rodzice narzucają wiarę dzieciom i to staje się bez sensu w pewnym wieku .

    0 △|▽


      Smarki Smark
      18 października 2011, 23:03

      Bo to jest celowy zabieg sprytnych ludzi "katolików" - ochrzcić dziecko, gdy te nie jest tego w ogóle świadome (co jest poniekąd łamaniem konstytucji, ale nie będę się w to wgłębiał), i od małego zabierać do kościoła, mówiąc o złym szatanie i dobrym bogu. Dziećmi najłatwiej manipulować, dlatego mamy taki procent chrześcijan na całym świecie, idę o zakład, że wiara 98% ludzi opiera się na strachu i przyzwyczajeniu.

      @down: Bądź taki miły, i skomentuj, w jaki sposób według Ciebie "sieję ferment".

      -1 △|▽

      • Rass (-1): I tutaj wychodzi absolutny brak wiedzy na ten temat. Minus za sianie fermentu i za brak znajomości historii.

      Rass
      18 października 2011, 23:03

      @Rass:

      To, że w tych sprawach Jahwe, Bóg czy inni bogowie nie mieli tu na nic żadnego wpływu.

      Masz na to jakiś dowód? Racjonalny dowód, że Boga, bogów itd nie ma?

      I wielu innych jest tak samo. Te zmartwychwstania, krwawiące obrazy, pokazy Maryi, rany na rękach i stopach... Wszystko to bzdura, nie mamy żadnego dowodu na to.

      Ze zmartwychwstaniami to i ja się zgodzę, bo wiadomo chyba tylko o tych opisywanych w Biblii, aczkolwiek pokazy Maryi i rany to fakty. Zadziwiające fakty niewiadomego pochodzenia. Czy tego chcesz czy nie. Czy wierzysz czy nie. Widzieli je zarówno głęboko wierzący, wierzący jak i ateiści. Jak to wyjaśnić racjonalnie? Nikt nie wie. I tutaj zaczyna się wiara, lub tak jak w Twoim przypadku jej brak.

      Co do ran na rękach (pamiętam, że miało to jakąś nazwę, nie pamiętam jej), to Jezus został zraniony pod nadgarstkiem, nie w środek dłoni. Inaczej by spadł z tego krzyża. A ciągle i ciągle 'święci' mają rany na dłoniach.

      Nigdy nad tym się nie zastanawiałem, nigdy też nie widziałem wyników badań eksperymentalnych, aby to sprawdzić. Masz jakieś dane na ten temat? Polecisz jakąś książkę? Co do świętych, mają tam rany, bo taka tradycja się utarła. Nigdy na to nie zwracałem uwagi swoją drogą.

      Bo to jest celowy zabieg sprytnych ludzi "katolików" - ochrzcić dziecko, gdy te nie jest tego w ogóle świadome (co jest poniekąd łamaniem konstytucji, ale nie będę się w to wgłębiał), i od małego zabierać do kościoła, mówiąc o złym szatanie i dobrym bogu. Dziećmi najłatwiej manipulować, dlatego mamy taki procent chrześcijan na całym świecie, idę o zakład, że wiara 98% ludzi opiera się na strachu i przyzwyczajeniu.

      Siejesz ferment, bo nie masz pojęcia skąd wziął się chrzest i dlaczego chrzczono dzieci tuż po narodzinach.

      0 △|▽


        Xoventi
        18 października 2011, 23:17

        Kiedyś z biblioteki miejskiej wypożyczyłem książkę, której nie pamiętam nazwy, ale pisało, że aby Jezus nie spadł z krzyża przywiązywano mu ręce niżej nadgarstków sznurami, przywiązywano także tułów, ponieważ ciało mogłoby spaść.

        0 △|▽


          Arsenicum
          18 października 2011, 23:18

          [Co do ran na rękach (pamiętam, że miało to jakąś nazwę, nie pamiętam jej), to Jezus został zraniony pod nadgarstkiem, nie w środek dłoni. Inaczej by spadł z tego krzyża. A ciągle i ciągle 'święci' mają rany na dłoniach.

          To są stygmaty. Miał je m.in Ojciec Pio. Stygmaty pojawiają się wtedy, gdy ktoś w niesamowity, nieziemski sposób przeżywa mękę i śmierć Pana Jezusa. Osoba wtedy całkowicie odizolowuje się od świata, przeżywa to samo, co Pan Jezus podczas swojej męki.

          Tyle wyczytałem w książce poświęconej Ojcu Pio.

          Nie wiem na ile w tym prawdy, szczerze powiedziawszy, to jestem za głupi by rozważać tak wielkie tajemnice chrześcijaństwa, wolę się za to nie zabierać.

          Jestem człowiekiem wierzącym i praktykującym - z własnej, nieprzymuszonej woli.

          Niedzielna msza - oczywiście, rodzice nakazywali mi być w tym dniu w kościele, ale nigdy nie nakazywano mi chodzić na różaniec, majowe, czy czerwcowe. To, czy jestem na tych nabożeństwach, zależy tylko i wyłącznie ode mnie, przychodzę na nie z własnej woli.

          "Nakazy" chodzenia do kościoła miałem do 10 roku życia. Potem już wiedziałem, że niedziela bez mszy świętej, to nie jest niedziela.;)

          @Rass:

          Twoje dzisiejsze posty bardzo mi się podobają.;))

          1 △|▽

          • madritistas (+1)

          Rass
          18 października 2011, 23:22

          @Rass:

          Kiedyś z biblioteki miejskiej wypożyczyłem książkę, której nie pamiętam nazwy, ale pisało, że aby Jezus nie spadł z krzyża przywiązywano mu ręce niżej nadgarstków sznurami, przywiązywano także tułów, ponieważ ciało mogłoby spaść.

          To rozumiem, ale co z tym przybijaniem do krzyża poniżej dłoni?

          0 △|▽


            Xoventi
            18 października 2011, 23:29

            W książce pisało, że przybijano na dłoniach, a nie poniżej, poniżej przywiązywano sznurami.

            @Rass:

            Pozostawmy jednak sprawę religii w stanie nienaruszonym, ponieważ każdy człowiek sam zdecyduje czy postanowi mieć piękną przyszłość w raju, czy saunę w piekle.

            ///Dobranoc już po raz trzeci mówię. Miłej nocy :P

            ______________________________________________________

            0 △|▽


              Rass
              18 października 2011, 23:34

              To albo ja już nie rozumiem, bo miałem ciężki dzień, albo Ty własną teorię podważyłeś.

              0 △|▽